środa, 28 listopada 2007

Odcinek 3. Szkolny Apel, wyznanie uczuć i pierwszy pocałunek.

To już tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego. Chris na szczęście przybiegł do szkoły równo z dzwonkiem.
-Dzisiaj apel!!!- krzyczała Melanie, przewodnicząca samorządu. Zawsze tak ogłaszała jakieś ważniejsze wydarzenia.- pamiętajcie! Macie zachowywać się porządnie, ponieważ występują na apelu pierwszoklasiści!!!
-A kto konkretnie?- Zapytał Frank i Chris jednocześnie
-Tylko 2 uczennice- oznajmiła Melanie wyjmując notatkę z kieszeni- zaraz... Mam! Panna Katrine Kolberg i Veronica Fraun! Katrine czyta wiersz i śpiewa piosenkę, a Veronica chciała coś ogłosić.
U Chrisa na twarzy pojawił się uśmiech. Chyba jednak coś poczuł do Veronici od tego zajścia na korytarzu. Minęło od tego incydentu całe 5 dni... Veronica chodziła do szkoły, lecz nie mogła rozmawiać. Dopiero wczoraj słyszał, jak rozmawiała z nauczycielką, lecz jeszcze miała pewne tudności. Widział, jak się na niego patrzy, lecz miał 100% pewności, że nawet mu nie podziękuje za pomoc. Pewnie myślała, że byłby ostatnią osobą, jaka by jej mogła pomóc. Jednak ze względu na to, że spodobała mu się pierwszego dnia w szkole, postanowił jej pomóc. Chyba każdy madry chłopak by tak zrobił. Ma pewne wątpliwości, co do Veronici, ale to ze względu na to, że ona go nie znosi. Jednak głeboko w sercu dusi jakieś uczucia. Czyżby zakochał się w Veronice? Jednak będzie musiał się pogodzić z tym, że to nieodwzajemniona miłość.

***

-PROSZĘ O CISZĘ!!! - wrzeszczała p. Monique na sali gimnastycznej - już zaczął się apel i proszę, abyście go wysłuchali!
Cała sala gimnastyczna była napełniona uczniami. Wszystkie klasy zebrały się by wysłuchać, co mają do powiedzenia 2 dziewczyny, Katrine i Veronica. Tak naprawdę apel jest bez żadnej okazji, został on zwołany na prośbę Veronici. Karine to wymówka. Lecz co Veronica chce ogłosić?
Na środek wyszła piękna, wysoka blondynka w zielonej sukience. Zaczęła śpiewać jakąś smutną piosenkę w języku angielskim. Była naprawdę piękna. Jej głos roznosił się po całej szkole, nawet Chris był pod wrażeniem tego głosu, chociaż nie przepadał nad apelami. Jednak cierpliwie wyczekiwał, aż na scenę wejdzie Veronica, ponieważ był strasznie ciekawy, co chce powiedzieć...
-może to coś o mnie...? - myślał Chris - oh, nie mogę sie doczekać!!!
Aż w końcu Katrine skończyła. W całej sali rozległy się oklaski. Po ok. 2 minutach na scenę weszła Victoria. Miała na sobie czarną skukienkę do kolan i ciemno fioletową apaszkę.
-Ona jest naprawdę piękna...- wyszeptał sam do siebie, jednak usłyszał się Frank.
-Hmm? - uśmiechnął się do Chrisa- czyżby coś więcej niż nienawiść?- w końcu parsknął śmiechem.
-Chyba tak... - westchnął Chris- spójrz na nią! Ona jest cudowna! Mam chęć wykrzyczeć na cały świat to, co czuję.
-To zrób to- powiedział lekko zdziwiony słowami kolegi Frank.
A w tym samym czasie Veronica zaczęła swoje wystąpienie...
-Witajcie. Niektórzy z was mnie pewnie znają: nazywam się Veronica Fraun i jestem z klasy I "i"...
-O co chodzi? - wtrącił Dennis do Franka i Chrisa, którzy siedzieli jak zahipnotyzowani.
-Ćśś! - syknął nerwowo Chris, słuchając Veronici i kiedy Dennis zobaczył Veronicę na scenie, zrozumiał, że wkurzył Chrisa, więc usiadł cicho obok i słuchał dziewczyny, tak jak i cała szkoła.
Zaś Veronica kontynuowała te tajemnicze wystąpienie...
-...Nie pochodzę ze szczęśliwej rodziny, gdyż rodzice rozwiedli się, a ja zostałam odebrana matce, ponieważ popadła w alkoholizm. Zostałam adoptowana przez kochaną Natalie. Jest teraz ona dla mnie bardzo ważna. Jednak odkąd zaczęłam chodzić do tej szkoły, pojawił się w moim życiu ktoś jeszcze, kto zajął bardzo dużą część mojego życia..."-
Cała szkoła zaczęła między sobą szeptać. Nikt nie wiedział o kogo chodzi. Chris zaczął mieć różne, głupie myśli.
-Cholera! Trzeba było jej powiedzieć, co czuję... Straciłem ją!
-Chrisie Bell, kocham Cię...- Powiedziała Veronica ze łzami w oczach.
Cała sala zamarła. Wszyscy byli pewni, że Veronica nie cierpi Chrisa. Chłopak wstał. Kolana się pod nim uginały. Zamarł na 20 sekund, po prostu nie wiedział, co ma zrobić, powiedzieć. Jednak zebrał myśli i podszedł do Veronici na scenę. Stał na przeciwko niej. Tej, która przed chwilą wyznała mu miłość na oczach całej szkoły. W końcu wydusił z siebie te piękne słowa:
-Ja Ciebie też, Veronica...
Teraz łzy poleciały jej z oczu na dobre. Rozpłakała się i rzuciła w ramiona Chrisowi. On przytulił ją mocno nie patrząc na to, że widzi go cała szkoła.
Frank i Dennis otworzyli ze zdziwienia usta tak, że chłopaki obok nich zaczęli się z nich śmiać. Nie mogli uwierzyć w to, co widzą.
Zaś nasi bohaterowie trwali w uścisku na scenie. Pani Monique miała iść i przerwać całe "przedstawienie", lecz powstrzymała ją Louise. Madonna wiedziała, że to wszystko skończy się biciem braw i wiwatowaniem. I nie myliła się. Chris... pocałował Veronicę! Na oczach całej szkoły, wychowawczyni i wrednej dyrektorki! Pocałował swoją ukochaną. Wszyscy, widząc to, wstali i zaczęli wiwatować i klaskać swojemu koledze i jego wybrance. Trwali w tym pocałunku jeszcze jakiś czas, a potem Veronica zapłakana... uciekła z sali!
-Poczekaj! - krzyczał Chris, lecz ona wybiegła i nie wróciła na lekcje.

niedziela, 25 listopada 2007

Odcinek 2. Nowy nauczyciel, pierwsza łza.

Jasne światło zza lekko odsłoniętych okien przedzierało się przez zasłony prosto na łóżko Christiana. Spał... Nagle budzi się ze snu. Patrzy na budzik a tam...
-KTÓRA?! MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyczy przeraźliwie Chris. Jak zawsze spóźnia się.
-Już biegnę!- odpowiada na krzyki chłopaka. Zawsze, a zawsze to samo.
-Czemu mnie nie zbudziłaś?!- krzyknął znowu Chris, w międzyczasie zakładając ubranie i myjąc zęby. - Chociaż raz mogłabyś mnie powiadomić, że muszę iść do szkoły!!!
-Oj, skarbie! Przestań już! - mówi łagodnym tonem Joanne podpierając się o ścianę, przyglądając się uważnie temu, co robi jej 17-letni syn. Zawsze co rano wstaje i w myślach sobie powtarza "Jeju, jaki on jest śliczny. To jest mój syn" . Z uśmiechem na twarzy pocałowała Chrisa w czoło i pomachała mu na dowidzenia. Biedak Chris, biegł jak oszalały do szkoły. Patrzy na zegarek... 8:46! I po pierwszej lekcji...
-Wręcz super! - stanął Chris i zaczął kląć samego siebie. Wtem widzi kogos wysiadającego z samochodu.
-Kto to jest?- pyta się głos z tyłu. To był Frank. Także dostrzegł tą blondynę w szarej marynarce i z teczką pod ręką.
-Pojęcia nie mam-odparł-ale przypomina mi kogoś.
-Czekaj, czekaj... - przedłużał Frank
- WIEM! O ja Cię! Rany, stary! To Madonna!
-Zaraz, zaraz... - z lekkim ubawem powiedział Chris
- Królowa Popu u nas?
-Ej, popatrz! Przecież to ona!
-Jakby to była twórczyni "Sorry", "Music" , lub "Jump", to by nie odpędziła się od fanów! W tej szkole nie jeden słucha Madonny!
-No fakt- potwierdził Frank ze zgaszonym tryumfem w oczach. On tez lubił Madonnę.

***

-Klasa! Spokój! - krzyknęła Monique. Dyrektorka jest ostra, chociaż jak na swój wiek powinna troszkę luzu dać - mam dla was wiadomość! Od dzisiaj muzyki będzie was uczył inny nauczyciel. Przyjechała aż ze Stanów, aby odpocząć od tamtejszych klimatów. Na pewno ją znacie. Z resztą sami zgadniecie, kto to jest. Pani Louise, proszę tutaj.
Wszystkim uczniom opadły szczęki, gdy zobaczyli kobietę o blond włosach i szczupłej sylwetce. Jedak Frank miał rację. W 13 LO w Szczecinie lekcje muzyki w klasie II b będzie prowadziła sama... MADONNA! Królowa popu!
-Dzień dobry, kochani nazywam się Louise i będę miała z wami lekcje muzyki. Napewno wiecie, kim jestem - uśmiechnęła się Louise.
Frank i Chris patrzyli się na nią z rodziawionymi szczękami jakby zobaczyli anioła. I tak minęła cała lekcja muzyki.
-RANY!! - wykrzyczał Chris na przerwie- Madonna na naszych lekcjach muzyki?! Jeny kocham tą szkołe!!!
To, co piękne nie trwa wiecznie. Właśnie w tym momencie został on popchnięty przez nikogo innego jak przez...
-Znowu Ty?!- krzyknął Chris- mało Ci jeszcze po wczorajszym?!
-Spadaj, już Ci powiedziałam! - odpowiedziała mu krzykiem dziewczyna i poszła dalej ze swoimi trzema kolezankami.
-Co za hamstwo! Znacie tą dziewczynę? - spytał Chris
-Phi! A kto jej tu nie zna? - powiedział Dennis, który właśnie przyszedł - To Veronica Fraun. Od wczoraj każdy tylko o niej mówi. Jest tu szychą. Zadarłeś z nią jak widzę... No to biada Ci - zaśmiał się trochę niespokojnie Dennis.
-Głupoty gadasz, ona nie jest... - i urwał się. Zobaczył, jak jakiś starszy chłopak kopie Veronicę na ziemi. Nawet nie próbował nic nie robić. Natychmiast podbiegł i uderzył chłopaka w twarz.
Typek strasznie wyzywał Veronicę od ulicznic i pierwszych, lepszych. Od ciosu Chrisa upadł i nie wstawał. Zaś Chrisian podszedł do dziewczyny i podniósł jej głowę. Była cała zakrwawiona.
-Nic Ci nie jest? Veronica! - krzyczał do niej Chris.
Otworzyła oczy. Wszyscy w koło patrzyli na całą sytuację. Nikt nie próbował w jaki kolwiek sposób zareagować. Dziewczynie poleciała jedna łza po policzku. Z bólu, jaki zadał jej tamten chłopak nie mogła nawet ruszyć ustami. Chris bardzo się zdziwił widząc Veronicę płaczącą na jego kolanach, a jeszcze przed chwilą pchającą go pod ścianę i wyzywającą go od szczeniaków. "Szycha" całej szkoły właśnie leżała na jego nogach i roniła łzy z bólu. Jedak Chrisa to nie obchodziło w tym momencie. Próbował jej w jakiś sposób ulżyć i kazał chłopakom przyciągnąć tu jakiś materac i razem z Frankiem i Dennisem położyli ją na materacu. Przyjechało pogotowie. Opatrzyli Veronicę, ale Chrisa już tam nie było. Poszedł do domu wiedząc, że dziewczyna jest teraz w dobrych rękach. W domu nikogo nie było, więc położył się wcześniej do łóżka. Cały czas myślał o Veronice. Czyżby coś do niej poczuł na szkolnym korytarzu?

***

Ranek. Chris śpi. Nagle budzi go dzwonek w komórce.
- Co to jest? Budzik! KTÓRA?! 9:05 ?! MAMOOO!!!!!!!!!!!




***

Od Autora: Chciałam tak zakończyć ten odcinek, aby nie marnować miejsca w 3 :P Mam nadzieję, że jednak wam się będzie podobało :) Zapraszam do częstego odwiedzania i komentowania moich twórczości ^__^

sobota, 24 listopada 2007

Akt I. Pierwszy dzwonek, pierwszy problem.

-Mamo! Mamo!!! Gdzie moje klucze?!- z pokoju pomalowanego na czerwono dochodzi krzyk chłopaka - mamo, gdzie Ty jesteś?!
-Już, już idę!- krzyknęła biegnąc Joanne. Ta wysoka, szczupła blondynka, to mama Chrisa. Urodziła go, mając zaledwie 15 lat. Tak naprawdę nie wie, czemu zaszła w ciążę. Jak to ona określiła "ja z nikim nie spałam". Nikt nie wie, czemu Joanne zaszła w ciążę.
-Oj, mamo! Spóźnię się!
-Spokojnie, Christian! - krzyknęła do niego z uśmiechem Joanne
-Nie mów tak do mnie! Wystarczy Chris!- oburzył się Chris. Nigdy nie lubił, jak tak się na niego mówiło.

***

A w szkole zaczął się nowy rok szkolny. Budynek 13 LO w Szczecinie był ogromny! Wszystkie sale były pomalowane na kolor czerwono- fioletowy. Chris bardzo lubił te kolory. To już jego 2 rok w tej szkole, więc nie jest mu obca. Jednak już od pierwszej klasy miał skłonności do spóźniania się. Tak jak i teraz...
-Przepraszam! - wykrzyczał biegnąc w stronę swojej klasy i wychowawczyni, pani Karine.
-Chris!- oburzyła się pani profesor - nawet teraz musiałeś się spóźniać?! Powiedz mamie, zeby kupiła Ci dobrze działający budzik!
Cała klasa ryknęła śmiechem. Zawsze śmieszyły ich teksty nauczycielki, jeżeli chodziło o Chrisa. Był on spokojnym uczniem i miał dobre stopnie.
A w tym czasie wszyscy zebrali się pod szkołą. Klasa Chrisa stała pod wielką wierzbą. Obok stała klasa 1.
-Koledzy i koleżanki!- zwróciła uwagę na siebie pani Karine- to są młodsze klasy, które dopiero rozpoczynają edukację w naszej szkole! Macie być dla nich mili bo sami wiecie, jacy są starsi dla młodszych klas.
Kolega Chrisa, Frank posmutniał. Rok temu, jak był jeszcze w pierwszej klasie, wszyscy z 3 klas mu dokuczali. Teraz ma po tym blizny, jak "nie chcący" Tomas z 3c zbił mu lustro na głowie.
-...pomagajcie im i starajcie się, aby ten pierwszy rok nie był dla nich ciężki!- ciągnęła p. Karine. Była młoda, ale strasznie zasadnicza. Nie była mężatką. Podobno dlatego, że jest taka drętwa.
Apel już się zaczął. Wszycy stanęli prosto, słuchali uważnie tego, co mówi dyrektorka szkoły. Peter z 2b, czyli klasy Chrisa zauważył, ze pierwsze klasy zamiast słuchać tego, co mówi dyrektorka, zaglądają we wszystkie strony boiska szkolnego. Na nieszczęscie dyra to zauważyła...
-KLASA I "i" !!!!!!!! - ryknęła przez mikrofon- uspokójcie się!
To już był minus. Pani Monique- babka jest z Francji- jest tak samo drętwa jak Karine. Pewnie dlatego tak sie lubią. Nikt nie ma im tego za złe, w końcu snoby trzymają się razem.
A w tym czasie apel się skończył. Przechodząc do sal, Chris zauważył w tłumie dziewczynę. Była wysoka, miała czarne włosy i spośród całego tłumu tylko ona zachowywała poważną minę. Zainteresował się nią. Wyszło tak, że jej klasa (legendarna już I "i") ma obok niego przydzieloną salę.
Weszli do sal i po pół godzinie wykłady o tolerancji i dobrym zachowaniu się skończyły. Na szczęście Chrisa, obydwie klasy wyszły w tym samym czasie. Wyszła też tamta dziewczyna. Chris mało myśląc w tym momencie, ponieważ żył jeszcze wakacjami, zagadał do dziewczyny:
-Hej. Pierwszy rok, co? - uśmiechnął się do niej. Chris miał piorunujący uśmiech.
-Co chcesz, śpieszę sie! - odburknęła niegrzecznie dziewczyna. Widać nie miała chęci na żarty
-Spokojnie, próbuję pogadać!- krzyknął Chris. To był jego błąd- nie umiesz się zachowywać? Nikt Ciebie nie nauczył dobrych manier?!- znowu zaczął Chris. Pierwszy raz tak krzyczał, tym bardziej do dziewczyny.
-Że ja?! Kolego, nie wiesz chyba, z kim gadasz! - zaczęła dalej - jeżeli chcesz o czymś pogadać, to najpierw znajdź normalny temat i naucz się rozmawiać z takimi, jak ja!
-Z takimi jak Ty, nie da się rozmawiać! Żegnam. - Chris chciał już się odwrócić i pójść, ale pierwsza była nasza trochę hamska nieznajoma.
-AŁA!!!! - Krzyknął chłopak, ponieważ mocno poczuł cios zadany przez dziewczynę w twarz.
-Spadaj szczeniaku!- krzyknęła i pobiegła dalej.

***

Chris miał do końca dnia zwalony dzień. Był tak wkurzony, że poszedł z domu do kumpla, Dennisa, aby się mu wyżalić. Po raz pierwszy w życiu tak naprawdę.
-... więc to już koniec- Chris opowiedział mu całą historię.
-yyy... no... laska dała Ci z liścia nawet nie wiedząc kim jesteś?- spytał trochę zdziwiony Dennis.
- no tak... - z lekkim zazenowaniem odpowiedział
-hahahaha... niezła jest!- wybuchnął śmiechem Dennis. On jest specjalistą od dziewczyn. Sam miał chyba z 30. Ale przestał "polować" od kiedy chodził z 3 naraz i wszystkie się o tym dowiedziały.
-Przestań! To nie jest śmieszne. Ehh.. nie nadaję się do tego.
-Nie gadaj bzdur! Musisz tylko... Masz rację.. nie nadajesz się- poddał się Dennis. Prawda, Chris jest aż nad wrażliwy dla dziewczyny z fantazją. Czyli każdej w jego LO, Mieście... Nie powiem kraju, bo nie wiem. Wiem tylko, że Chris załamał się, dzięki Dennisowi. Jednak doły szybko  mu przechodzą i już wieczorem zapomniał o sprawie.
-Chris! CHRIS! Idź spać, jutro masz na 7:45 do szkoooooły! - nikt inny, jak tylko mama. Któż inny tak kochałby Chrisa. Tylko ona.
-Już mamo! - krzyknął Chris, odnosząc miskę po płatkach. On uwielbia jeść.
Teraz leżąc w łóżku przypomina sobie dzisiejsze zajście w szkole, pod salą 25, gdzie to tak oberwał w twarz od pięknej, czarnowłosej pierwszoklasistki, że boli go twarz do tej pory. Nie spodziewa się, że będzie miał jutro piekło przez to w szkole.



***

Od Autora: Mam nadzieję, że jak na pierwszy odcinek, to może być :P Trochę się męczyłam, ale jednak coś chyba wyszło :P Pozdrawiam, a już niedługo następny odcinek!!!